Asertywność czy agresja? Pięć rad, by efektywnie stawiać granice w miejscu pracy
Czy potrafisz odmówić, gdy ktoś prosi o pomoc w dodatkowych zadaniach? Czy każda prośba skierowana do ciebie kończy się na twoim potwierdzeniu i konieczności przepracowania nadgodzin? Jeśli tak, prawdopodobnie borykasz się z problemem braku asertywności. To poważna kwestia, bo przewlekła uległość w miejscu pracy może prowadzić do szybkiego wypalenia zawodowego oraz innych trudności natury psychicznej.
Brak asertywności często wynika z naszego pragnienia bycia postrzegany jako miły kolega – wszakże dobrze zrozumiane relacje z współpracownikami mogą ułatwić pracę. Ale istnieje subtelna linia pomiędzy byciem uprzejmym i służącym pomocą, a byciem uległym dla innych. Specjaliści w tej dziedzinie zwracają uwagę, że łatwo jest zdiagnozować, czy ta granica została przekroczona. Kluczowe jest zapytanie samego siebie: jak się czuję? Czy dany scenariusz, na przykład prośba o wykonanie dodatkowego obowiązku, jest dla mnie komfortowy i mogę go wykonać w ramach standardowych godzin pracy? Czy może to oznacza, że muszę siedzieć przed komputerem do późnej nocy?
Podejmowanie dodatkowych zadań, które prowadzą do niepokojących symptomów, takich jak: depresja, utrata energii psychicznej i fizycznej, popełnianie błędów, które wcześniej nie miały miejsca, brak kreatywności, problemy z koncentracją – to znak na alarm, że obciążenie pracą jest już za duże. Wówczas najwyższy czas na stworzenie planu naprawczego i nauczenie się asertywnego mówienia „nie”.
Asertywność to nie agresja. To zdrowe stawianie granic. Jak podkreśla ekspertka: „To nie chodzi o to, czyje potrzeby są bardziej ważne. Wszyscy jesteśmy równie ważni”. Trzeba pracować nad własną asertywnością i nie zapominać o sobie. Zgodnie z raportem „Zdrowie psychiczne na polskim rynku pracy”, nawet 45% [1] aktywnych zawodowo Polaków regularnie pracuje poza standardowymi godzinami, zaniedbując swoje domowe obowiązki, co ma negatywny wpływ na ich rodziny.